Kinesiotaping na półkach sklepowych
W Lidlu obecnie trwa promocja (od 5 marca) na taśmy kinezjologiczne firmy sensiplast. W celach edukacyjnych (nie mam żadnego kursu) zakupiłem zestaw 3 rolek + nożyczki w cenie 40 zł. W komplecie znajdziemy też instrukcje obsługi (w języku polskim) oraz płytę DVD, na której opisane są nam podstawowe schematy klejenia, przygotowanie skóry itp. W instrukcji obsługi znaleźć możemy przeciwwskazania, jak i wskazania. Co ważne uwzględniono informację, że w razie nagłych urazów naklejenie taśmy powinno się powierzyć lekarzowi lub fizjoterapeucie.
Akcesoria
Trzeba przyznać, że nożyczki są dobrej jakości oraz wyglądają całkiem estetycznie. Instrukcja zawarta na płycie DVD będzie pomocna dla ludzi nieobeznanych w dziedzinie. Trudno mi odnieść się do samych plastrów, ponieważ dopiero co je nakleiłem. Na pierwszy rzut oka mogę powiedzieć, że: rozciągają się na długość, a na szerokość już nie, mają ładne jaskrawe barwy.
Taśmy nakleiłem na siebie oraz na koleżankę 5 marca, zdjęliśmy je wczoraj (10 marca), mimo że jeszcze całkiem dobrze się trzymały. W moim przypadku wytrzymały kilka pryszniców oraz 45 minutowy basen. Taśmę nakleiłem u siebie na przebiegu więzadła rzepki. U koleżanki na przebiegu głowy środkowej mięśnia naramiennego i czworobocznego.
[foogallery id=”2156″]
Koleżanka skarżyła się na umiarkowane swędzenie, może ze względu na delikatną okolicę. Ja natomiast nie odczuwałem żadnego dyskomfortu.
Plastry się minimalnie postrzępiły, ale to chyba normalne… Po zdjęciu nie było dłużej utrzymującego się zaczerwienienia. Na ciele zostało trochę obwódki kleju i strzępki bawełny. Plastry po ściągnięciu wykazywały swoją elastyczność, nie rozciągnęły się.
Ogólnie więc, uważam, że biorąc pod uwagę ich cenę, warto było je nabyć. Pozostaje wypróbować je na innych osobach.
Podzielona opinia środowiska
Spotkać się można z dość powszechną opinią fizjoterapeutów, że takie taśmy nie powinny być dostępne w tego typu sklepach. Że jest to produkt medyczny, że ludzie sobie krzywdę zrobią. Padają ironiczne komentarze „po co mi był kurs jak tutaj nawet płyta jest hahaha”, że takie tanie taśmy muszą być trefne, słabe itp., że ludzie to na siebie ponaklejają, zobaczą, że nie pomaga i nie będą chodzili do fizjoterapeutów.
Wydaję mi się, że większość tego typu komentarzy rodzi się z egoizmu, chciwości i pychy. Ktoś skończył kurs z tapingu i uważa, że nikt inny nie powinien się tym zajmować (mimo że ten kurs trwał np. jeden dzień…). Traktuję ludzi poważnie i staram się ich szanować, dlatego nie uważam, bym mógł komuś coś zabraniać. Tym bardziej, że szkodliwe konsekwencje złego tapingu są bliskie zeru. Nie zapominajmy, że nawet źle naklejony taping niesie ze sobą efekt placebo, który de facto ma ogromną moc, czasem znacznie większą od udowodnionego leczenia, któremu klient nie ufa. Niektórzy chyba też boją się, że ludzie sami zaczną się oklejać i ich kilka stów wydane na kurs wolniej się zwróci. Wychodzę założenia, że jeśli klient może leczyć samego siebie, to należy mu na to pozwolić. Kolejnym powodem, przez który cieszę się, że tego typu produkty pojawiają się na szeroko rozumianym rynku, jest promocja fizjoterapii. Osoba, która kupi produkt i będzie zainteresowana tematem, wstuka sobie w Google kilka zapytań, które przekierują ją na stronę fizjoterapeuty.
W końcu dzięki takiemu szerokiemu dostępowi plastrów producenci będą musieli konkurować ceną i jakością produktu.
Jakie jest Twoje zdanie nt. dostępności plastrów?